Ludzie się zastanawiają, czy były prezydent Stanów Zjednoczonych był prawdziwą opozycją, czy może odgrywał swoją rolę. Moim zdaniem naprawdę się starał, ale popełnił błąd ostrożności. Gdyby go nie popełnił, to pewnie zostałby zamordowany, ale przynajmniej przeszedłby do historii jako drugi Kennedy. Ponieważ nie zagrał ostro, więc grozi mu przejście do historii, jako grabarz konserwatyzmu, ponieważ po nim do władzy doszli degeneraci moralni.

Chrystus powiedział: „poznacie ich po ich owocach”. Oceniając partie polityczne według tej biblijnej zasady możemy stwierdzić, że prawidłowa nazwa demokratów to degeneraci. To jest partia degeneratów, w tym sensie, że prowadzą społeczeństwa do rozpadu moralnego.

Czasem przed walką pięściarzy zawodnicy wymyślają sobie od najgorszych i zapowiadają co zrobią temu drugiemu, ale walka to weryfikuje. Nie to co mówią, ani nawet jak mówią, ale co zrobią na ringu pokaże jacy z nich są wojownicy. Czasem nawet zawodnik, który przegrał budzi szacunek z powodu waleczności i determinacji z jaką walczył. Niestety bywa też, że ten co się najmocniej odgrażał, nic wielkiego nie pokazał na ringu i przegrał ostatecznie na punkty. Takim zawodnikiem wydaje się być Donald Trump, który buńczucznie zapowiadał co zrobi jak zostanie prezydentem, a później zaczął walczyć nie na nokaut, ale na punkty. Był pewien swojego zwycięstwa, więc grał ostrożnie, starając się nie urazić Wielkiej Prostytutki (globalistów). Zadawał cios, po czym wystraszony wycofywał się robiąc uniki. Taki styl walki pomógł mu dotrwać do końca bez nokautu, ale nie pozwolił wygrać. Tylko nokaut zadany korporacjom był gwarancją jego zwycięstwa, bo gdy zostawił to głosowaniu, zdał się na łaskę sędziów, którzy mogą zawyrokować po swojemu. Wołanie, że wybory zostały sfałszowane jest tak samo skuteczne jak twierdzenie, ze sędziowie byli stronniczy, to nigdy nie działa. Nawet jak wszyscy widzowie by byli tego samego zdania, to i tak wynik jest ważny, a ludzie się rozchodzą i zapominają o przegranym.

Czy Trump wróci na ring? Jeśli Wielka Nierządnica uznaje go za niebezpiecznego, to z pewnością nie dopuści go do wyborów. Tak samo jak zwycięzca walki pięściarskiej nie musi się zgodzić na spotkanie rewanżowe.

Podobno po utracie władzy Trump miał powiedzieć: „zrobimy coś, ale jeszcze nie teraz”. To znaczy, że nic nie zrobi. „Żelazo kuje się póki jest gorące”, później nic z nim już zrobić się nie da. Nie tylko ludzie stracą zainteresowane, ale także on sam je straci. Cztery lata jakie dostał Trump pokazały, że działać trzeba natychmiast i od razu z determinacją, bo później zabraknie czasu i możliwości by coś zrobić.

Ponieważ interesuję się proropolityką, czyli proroctwami spełniającymi się w naszych czasach, więc wiem, że w końcu Wielka Nierządnica (korporacjonizm) upadnie, ale nie prezydent Stanów Zjednoczonych do tego doprowadzi, tylko zupełnie inny rząd, a dokładnie kilka rządów. Upadek będzie nagły i bardzo bolesny, ale nic nie wskazuje, by to miało nastąpić już teraz. Księga Apokalipsy zapowiada upadek globalistów (Wielki Babilon), ponieważ Bóg tak zechce i to On posłuży się kilkoma państwami do wykonania Jego wyroku. Proroctwa nic nie mówią o jednym, człowieku, który miałby tego dokonać. Wielka Nierządnica jest niezwykle potężnym przeciwnikiem a jej struktury ukrytej władzy są ponad pokoleniowe, dlatego ona przeżyje każdego pojedynczego człowieka. Nikt w pojedynkę nie zdoła jej zagrozić.

Założenie partii nic Trumpowie nie da. Najpierw powinien stworzyć swój własny system medialny, a nawet system walutowy. Wojsko nie pomoże Trumpowi, musiałoby dojść do kłótni wśród korporacji, ponieważ zbrojeniówka kieruje armią USA, tak jak farmacja kieruje współczesną medycyną. Dlatego wsparcie armii przeciw globalistom jest mało prawdopodobne, bo to byłoby szkodzeniem samemu sobie.

Jedyną szansą na uwolnienie ludzi od władzy globalistów jest zorganizowany bunt na szczeblu międzynarodowym. Dojdzie do tego gdy nadejdzie czas odpowiedni, a póki co to Wielka Ladacznica jeszcze uprzykrzy nam życie i to dużo bardziej niż obecnym pandemizmem.

Jeśli chodzi o Donalda Trumpa i innych przywódców, którzy w przyszłości porwą masy ludzkie do działania, to nic wielkiego nie osiągną, a ci co pokładać będą w nich swoje nadzieje doznają zawodu.

Nie pokładajcie ufności w książętach ani w człowieku, u którego nie ma wybawienia. Gdy tchnienie go opuści, wraca do swej ziemi, wówczas przepadają jego zamiary.
Psalm 146:3,4

Nawet jeśli Donald Trump chciał dobrze, to i tak nie wykorzystał swojej wielkiej szansy, a teraz już nie będzie miał drugiej identycznej.

Krzysztof Król