Dania, Islandia, Norwegia, Irlandia, Holandia, Francja, Włochy, a teraz także Niemcy zakwestionowały bezpieczeństwo preparatu błędnie nazywanego „szczepionką” firmy Astrazeneca. Dlaczego nie powinno się go nazywać szczepionką? Ponieważ jest to preparat działający zupełnie na innych zasadach niż dawne szczepionki, a nazywa się go tak tylko po to, by wyeliminować obawy, jakie mogłyby się pojawić, gdyby producent się przyznał, że czegoś takiego jeszcze w medycynie nie było i że jest to tak naprawdę eksperyment. Nie nazwę tego eksperymentu nawet słowem naukowy, bo wygląda na to, że mamy do czynienia ze zwykłą szarlatanerią.

Niemiecki rząd wstrzymał używania preparatu Astrazeneca przeciwko SARS CoV-2, po opinii wydanej przez Instytut Paula Ehrlicha. Podobno istnieje duże ryzyko, że preparat ten może powodować groźne dla życia zakrzepy krwi.

Wiedząc o tym, jak mamy traktować opinię Europejskiej Agencji Leków, która zaledwie kilka dni wcześniej ogłosiła, że nie ma dowodów na to, że preparat produkcji brytyjskiej może prowadzić do zakrzepów w układzie krwionośnym. Przy tej okazji sami sobie zaprzeczyli, dodając, że korzyści ze stosowania tego preparatu przewyższają związane z tym zagrożenia. A więc jest jakieś ryzyko i teraz okazuje się, że jest ono na tyle poważne, że kilka krajów powstrzymało stosowanie tego preparatu. 

Europejska Agencja Leków skompromitowała się i należy ją uznać za mało wiarygodną. Powinno się też przeprowadzić śledztwo pomagające ustalić, czy wydana przez nich opinia wynika z ignorancji, czy jest może skutkiem przekupstwa?

Co to znaczy, że nie ma dowodów, że jakiś preparat jest niebezpieczny? Czy te instytucje zwariowały? Zmieniły swój sposób działania na odwrotny? Przecież ich celem powinno być udowodnienie, że preparat jest bezpieczny. Tymczasem ograniczają się do oświadczeń, że jest BEZPIECZNY, a później okazuje się, że nie jest. To są działania kryminalne. Gdzie są ich dowodu, że preparat jest bezpieczny? Ten instytut należałoby zamknąć i powołać nowy, pilnując, by żaden lobbysta nie miał choćby najmniejszego wpływu na niezależnych naukowców tego nowego instytutu. W przeciwnym razie należy uznać, że te instytuty powstały nie po to, by nas chronić, ale by nam mydlić oczy. 

Niestety niebezpieczny dla zdrowia i życia preparat firmy Astrazeneca nadal jest podawany w Polsce, jako bezpieczny.  

Żaden instytut ani żaden "ekspert" nie powinien cię zwalniać z myślenia. Pilnuj swojego zdrowia, ponieważ są ludzie, którzy dla pieniędzy są gotowi zaryzykować twoim życie.  Apokalipsa tych ludzi nazywa Wielką Nierządnicą i ostrzega, że będzie ona zwodziła ludzi za pomocą farmacji. 

Żróła: polskatimes.pl/rp.pl/kresy.pl RobertBrzoza.pl