Każda szczepionka posiada listę przeciwwskazań, czyli listę uczuleń, które mogą okazać się śmiertelnie niebezpieczne dla dziecka w razie zaszczepienia. Problem polega na tym, że lekarze przeprowadzający szczepienia nie sprawdzają, czy dzieci są uczulone. Dla wygody lub z innych powodów ryzykują życiem i zdrowiem dziecka, wychodząc z założenia, że przypadków śmiertelnych jest mało.

Producent szczepionek ostrzega, a lekarze lekceważą te ostrzeżenia. Gdy pojawi się problem, wówczas lekarze oskarżają rodziców o zaniedbanie lub w inny sposób udają świętych. Warto przy tym wiedzieć, że powikłania poszczepienne są dużo groźniejsze niż choroby, przeciw którym mają szczepionki chronić. Nie tylko lekarze lekceważą zagrożenie (w końcu to nie ich dzieci), ale mają interes w tym, by szczepić jak najwięcej dzieci. Dlatego coraz więcej rodziców nie uważa lekarzy za godnych zaufania partnerów w dbaniu o zdrowie ich dziecka.

Lekarze uważają się za specjalistów i roszczą sobie prawo, do rozporządzania ciałem naszych dzieci jednocześnie odmawiając odpowiedzialności za swoje błędy. Podobnie zarozumiali byli lekarze w XIX wieku operując ludzi brudnymi rękami, bez znieczulenia, zapraszając tłum gapiów na salę operacyjną. W XXII wieku nowe pokolenie lekarzy będzie z przerażeniem wspominało dzisiejszą służbę, jako służbę poddańczą wielkim korporacjom farmakologicznym.

Na poniższym filmie Jerzy Zięba pokazuje dowody kryminalnego działania lekarzy.

Ps. Wiadomość z ostatniej chwili (od Jerzego Zięby).

Naukowcy zajmujący się tematem szczepień zauważają niezwykle niepokojące zjawisko.
Szczepionki przestały działać. Już w tej chwili wiadomo, że np. szczepionka przeciw odrze,
nie wywołuje efektu ochronnego ze względu na zmutowanie się tego wirusa, które
nastąpiło w efekcie... masowych szczepień!! Mówi się o wytworzeniu nowej szczepionki przeciwko
obecnej mutacji wirusa odry, ale... bardzo się tego boją.